Porada powstała w ramach działalności non-profit Fundacji Akademia Liderów.
mikroPorady.pl są projektem Fundacji, który pomaga polskim mikroprzedsiębiorcom na każdym etapie prowadzenia działalności.
Ty też możesz pomóc w rozwoju polskiej mikroprzedsiębiorczości.
Wpłać darowiznę na rzecz Fundacji
Opowieść o tym, jak kierownictwo PIXAR ANIMATION STUDIOS podchodzi do kreatywności. To historia warta ceny biletu.
Jeżeli oglądasz filmy zrobione w Pixar Animation Studios, to z całą pewnością zauważyłeś, że twórcy w tej firmie lubią zapełniać swoje dzieła niekonwencjonalnymi postaciami. Można nawet twierdzić, że te postaci to banda odmieńców. W Potworach i spółce Sulley, duża, przytulna kula niebieskiego futra, i jego towarzysz, Mike, który wygląda jak zielona gałka oczna na dwóch nogach, boją się dzieci, które niby mają straszyć. W filmach Toy Story Woody, postać kowboja o głosie Toma Hanksa, przeżywa wyraźną traumę z powodu opuszczenia, Iniemamocni mówi o całej rodzinie sfrustrowanych superbohaterów, tytułowy Wall-e to proekologiczny uczuciowiec w pozbawionym wszelkich uczuć świecie, a szczur Ratatuj okazuje się być jedynym najbardziej utalentowanym kucharzem wśród ludzi.
Stwórz odpowiednią atmosferę – tak jak świat bajki sprzyja narodzinom nowych historii
Miejsce pochodzenia postaci z pewnością pomoże zrozumieć, jak powstawały te cudaczne, czasem neurotyczne, ale zawsze zabawne postaci. Spacer po siedzibie Pixar w Emeryville w Kalifornii — naprzeciwko San Francisco, przez Bay Bridge — jest absolutną antytezą wizyt w jakiejkolwiek innym biurze. Na zewnątrz głównego budynku, który choćby z powodu dachu z falistej blachy przypomina raczej hangar lotniczy, rozciąga się duży obszar zieleni z boiskiem do piłki nożnej, siatkami do gry w kosza i basenem o olimpijskich rozmiarach. Za frontowymi drzwiami, gdzie gości witają naturalnej wielkości postaci z Iniemamocnych i Syndrome, widać wielkie, przestronne atrium z kawiarenką i bufetem na jednej ścianie i skrzynkami pocztowymi pracowników. Tam, gdzie siedzą animatorzy, usunięto nijakie biurowe przegrody i zastąpiono je małymi, pięknie udekorowanymi domkami, z których jeden jest właściwie zamkiem, bo pracuje w nim Szkot. Pracownicy poruszają się po biurze na małych skuterkach z nożnym napędem, nigdzie nie widać ani jednej osoby w krawacie.
„Wykreuj” kreatywność – istota rytuału, rutyny i dyscypliny
Takie miejsce pracy może się wydawać naturalnym środowiskiem dla szalejących artystów, ale chodzi tak naprawdę o to, by wszystko w firmie, w tym wystrój biura, wyciskały co do joty całą kreatywność i innowacyjność pracowników Pixara. Wyrachowana kreatywność może się wydawać sprzecznością samą w sobie, ale większość ekspertów od innowacyjności jest tu zgodna: innowacyjność, w szczególności w biznesie, to kwestia planu. „Kreatywność wynika z rytuału i rutyny” twierdzi Patricia Ryan Madson, która uczy dramatu na Uniwersytecie Stanforda i często udziela konsultacji firmom, które chcą pobudzić innowacyjność. „Z mojego doświadczenia wynika, że kreatywność w żadnym razie nie jest kwestią przypadku i artystycznego rozhukania. Naprawdę kreatywne firmy są zdyscyplinowane i rozumieją, że kreatywność wymaga stabilności w tyglu w którym ma się wytapiać.” Do kreatywności Pixar, założony w 1986 r. między innymi przez Steve’a Jobsa z Apple Computer, podchodzi zdecydowanie poważnie. Weźmy na przykład wnętrze biura: otwarta, przyjazna wspólna przestrzeń w głównym atrium budynku ma wywabiać ludzi z gabinetów i zapraszać do interakcji z kolegami z najróżniejszych działów firmy. „Chodzi nam o to, by każdy mógł porozmawiać z każdym. Kreatywność nie wiąże się z tytułami, przychodzi, jak przychodzi” mówi prezes Pixara, Ed Catmull. „Spotkania są przypadkowe, nie trzeba się na nie umawiać. Wpadasz na kogoś w hallu, zatrzymujesz i rozmawiasz, omawiasz coś, o czym nie miałeś czasu pogadać, a taka rozmowa może wiele zmieniać.”
Najwyraźniej Pixar wie, co robi. Ich pięć filmów fabularnych, w tym pierwszy, Toy Story, gdzie w pionierski sposób wykorzystano grafikę komputerową, przyniosły 2,6 miliarda dolarów z samych biletów, nie licząc DVD i reklam. Te filmy i krótkie formy wytwórni odniosły na tyle duży sukces, że w gablocie z nagrodami firma trzyma teraz 16 Oscarów. Gdzieś po drodze Pixar zdobył także 42 patenty za różne wynalazki techniczne.
Ani swobodna atmosfera w firmie, ani dotychczasowe sukcesy nie powinny jednak usypiać niczyjej czujności: presja w kierunku innowacyjności jest silna. Pixar, któremu produkcja filmu zajmuje około czterech lat, wypuszcza rocznie nie więcej niż jeden film, więc jeden fałszywy ruch może wywołać katastrofę. Głośne odejście firmy od Disneya oznacza nie tylko to, że firma nie tylko zgarnie większą część zysków ze swoich filmowych hitów, ale także i to, że jej ryzyko w przypadku porażki będzie większe, bo Disney od roku 1991, to jest od początku wspólnego działania, pomagał w finansowaniu, marketingu i dystrybucji filmów Pixara.
Nie dziwi zatem, że wobec takiego wyzwania Pixar śmiertelnie poważnie podchodzi do zadania dalszego tworzenia filmów, które do kin przyciągną miliony widzów.
Ryzykuj, improwizuj, dziel się
Jedną z pierwszych rzeczy, którą robią wszyscy nowi pracownicy Pixara, jest udział w zajęciach Pixar University, instytucji o prawdziwie trafnej nazwie. Pixar University, na początku założony, żeby szkolić nowych ludzi, od tego czasu znacznie rozszerzył zakres działalności i teraz proponuje wszystkim pracownikom kursy z dosłownie wszystkiego, od Pilates i tai chi po rzeźbę, rysunki i improwizację. Zajęcia te odegrały ważną rolę w promowaniu kultury kreatywności firmy. Nie tylko skupiają ludzi, dzięki czemu pracownikom łatwiej się dzielić pomysłami, pomagają nabierać umiejętności przydatne w pracy albo je tylko szlifować, ale też zachęcają ludzi do podejmowania ryzyka i wyzwań, co stanowi ważny element innowacyjności.
Odkryj siłę swoich pomysłów
W Pixar University pracownikom przybliża się po raz pierwszy praktykę, którą firma uważa za bardzo istotną dla podtrzymania i rozwoju kreatywności: ciągłe pokazywanie innym wyników swojej pracy i poddawanie ich ocenie. Jest to coś sprzecznego z działaniem intuicyjnym, często też stanowi źródło dyskomfortu. Kiedy na zajęciach plastycznych uczestnicy dostają jakieś zadanie, większość chciałaby je dopracować, wygładzić, doprowadzić do perfekcji, szczególnie wiedząc, że mają je oglądać światowej klasy artyści.
W Pixar University i w całej firmie pokazuje się innym wyniki swojej pracy niemal natychmiast. „Nieśmiałość towarzyszącą pokazywaniu swojej pracy przezwycięża się szybko, bo robimy to na co dzień, wszyscy. Kiedy to już pokonasz, stajesz się bardziej kreatywny” - mówi Catmull. Bez niepewności i obawy oraz poczucia ryzyka, nieodłącznie towarzyszącym odkrywaniu siebie wobec innych, ludzie usuwają filtr, który często zatrzymuje świetne pomysły głęboko w ich mózgach.
Kultura zachęcająca ludzi do wyrażania wszystkich pomysłów bez poczucia zagrożenia ma kapitalne znaczenie dla wszystkich działań Pixara. „W każdym filmie widać tysiące pomysłów” - mówi Catmull. Reżyser i firma potrzebują, żeby wszyscy proponowali możliwie najlepsze pomysły dotyczące historii, postaci i wizualnej warstwy filmu. W Pixarze każdy powie, że nie ma w tej firmie złych pomysłów, nawet jeżeli nie wszystkie są wykorzystywane w filmach. Wystarczy przyjrzeć się czteroletniemu procesowi pracy nad każdym obrazem. Pierwsze dwa lata są niemal w całości poświęcone na opracowanie narracji i postaci, co zaczyna się od rozrysowania kadrów, a kończy na taśmie.
Oryginalność – to silny magnes
Technologia wkracza dopiero w trzecim i czwartym roku i to po większości według planu. Czemu? Bo to technika ma służyć historii, a nie odwrotnie. „Media poświęciły wiele uwagi Pixarowi jako pierwszej firmie, która wykorzystała grafikę komputerową w animowanych filmach fabularnych” – mówi Brad Bird, reżyser Iniemamocnych. „Wszyscy mówili ciągle o rozwiązaniach technicznych, a dla mnie to była najmniej istotny powód, żeby tu przyjść. Najważniejszy był taki, że tutaj filmuje się oryginalne historie.
Kolejną integralną częścią pracy nad filmem przez pierwsze dwa lata jest stworzenie artystom w firmie możliwości zbadania innych koncepcji światów i postaci, które ożyją w filmie. Artyści wykorzystują w tym celu wszystko, co przyjdzie im do głowy. Przy Dawno temu w trawie
na klombach zainstalowano malutkie kamery, żeby móc obserwować świat z perspektywy owada. Przy Gdzie jest Nemo w biurach ustawiono akwaria, zaproszono oceanologów na wykłady i urządzono wyprawę na Hawaje, żeby ponurkować. Z tych wszystkich działań narodziło się więcej pomysłów – oraz rysunków i rzeźb – które pomogły w wizualizacji potencjalnych aspektów filmu.
Odnajdź własny proces innowacyjności
Na piętrze głównej siedziby firmy znajduje się galeria rysunków i rzeźb, często zaskakujących, które powstały w wyniku tych rozmaitych prób zgłębienia tematu. Na jednej ścianie wiszą różne wizerunki Woody’ego, kowboja w Toy Story. Na niektórych wygląda nieco smutno, na innych znowu widać strasznego twardziela. Żaden z tych pomysłów nie został oczywiście wykorzystany w postaci Woody’ego, ale wszystkie miały istotne znaczenie dla procesu, który byłby niemożliwy, gdyby ludzie obawiali się ryzyka.
Kolejnym ważnym narzędziem promowania innowacyjności w arsenale Pixara są krótkie filmy. Pierwsze filmy Pixara, w tym prekursor Toy Story, były tak naprawdę krótkometrażówkami i można by pomyśleć, że firma zaprzestanie ich produkcji skupiając się na filmach pełnometrażowych. Nic takiego. Krótkie filmy, jak wyjaśnia Catmull, oferują kolejną możliwość wzbogacenia narracji i techniki, ich produkcja to kolejny sposób na podejmowanie ryzyka bez obawy, że ewentualny błąd narazi firmę na straty zysków z biletów. Czasami, tak jak to było w przypadku krótkiej wersji Geri’s Game, firma odkryje coś, co można natychmiast zastosować z filmie pełnometrażowym. „Spróbowaliśmy czegoś nowego przy wizualizacji tkanin i powierzchni i technika zastosowana do powierzchni sprawdziła się tak dobrze, że natychmiast wykorzystaliśmy ją w filmie fabularnym Dawno temu w trawie. To nigdy nie jest proste.
Jeśli się takie wydaje, to znaczy, że gdzieś robisz błąd.” – mówi Catmull. „Ciągle szukamy rozwiązań. Nie mamy odpowiedzi na wszystkie pytania.”
Niespokojny duch? Tym lepiej!
Z wielu względów wybór Brada Birda, reżysera Iniemamocnych, jako pierwszej osoby z zewnątrz reżyserującej film Pixara, był naturalny. Zanim pojawił się Bird, firma zawsze korzystała ze swoich wewnętrznych zasobów i talentów takich osób jak dyrektor kreatywny firmy, John Lasseter, który reżyserował filmy Toy Story. Ale Bird, który dołączył do Pixara w 2000 r., był bez wątpienia ogromnie utalentowanym filmowcem. W wieku 14 lat dostał pracę w animacji w Disneyu, a jego mentorem był legendarny Milt Kahl, ten sam, który przyczynił się do powstania Bambi i 101 Dalmatyńczyków; Bird był także konsultantem wykonawczym przy Simpsonach i Bobby kontra wapniaki, wyreżyserował też animowany film, Stalowy gigant, cieszący się szeroką popularnością. Pod innymi względami jednak zaproszenie Birda stanowiło radykalne odejście od polityki Pixara, która trzymała się przecież mocno. Nie tylko był osobą z zewnątrz, ale także przyniósł ze sobą pomysł na Iniemamocnych, podczas gdy pomysły na wszystkie inne filmy były generowane i opracowywane wewnątrz firmy.
Bird, pobudliwy, pełen pasji i bardzo szczery, był nie na żarty zrażony do sposobu działania tradycyjnych firm w biznesie filmowym w Los Angeles. Utknęło tam, jak mówi, wiele jego projektów. „Są teraz w różnych studiach, przylepione tam jak muchy do ściany. Dla mnie to były magiczne, wspaniałe historie, którym nie pozwolono się ziścić z najbardziej przyziemnych powodów, na przykład dlatego, że jakiegoś dyrektora, z którym pracowałem, wywalili z firmy i teraz wszystko, czym się taki zajmował, jest trefne.” – mówi. „Cały ten biurokratyczny nonsens.”
Przyciągaj Talenty wolnością
Wiele firm zastanawiałoby się nad włączeniem do zespołu kogoś bezsprzecznie utalentowanego, ale z wyraźną tendencją do działania ludziom na nerwy, kogoś, kto mógłby potencjalnie zagrozić istniejącemu bardzo dobremu stanowi rzeczy. Ed Catmull nie ma takich obaw. Mówi wręcz, że tak naprawdę na każdym stanowisku w Pixar szuka ludzi takich jak Bird, którzy chcą przyjść i spróbować czegoś nowego i innego. „W firmie naprawdę trzeba ludzi z różnymi pomysłami, którzy działają inaczej niż ja” – mówi. „Na wszystkich płaszczyznach szukamy ludzi od nas lepszych, ludzi, którzy robią rzeczy inne niż my. Nie szuka się kogoś, kto jak echo powtarza po tobie.”
Ale samo przyciąganie ludzi z odważnymi, nawet karkołomnymi pomysłami, nie wystarcza; Catmull mówi, że trzeba także dać im wolność i wspierać w dążeniu do realizacji ich wizji. W przypadku Birda i Iniemamocnych oznaczało to wyprodukowanie najbardziej jak dotąd ambitnego filmu Pixara. We wszystkich poprzednich filmach występowały postaci inne niż ludzie – potwory, mrówki, zabawki i ryby. W Iniemamocnych są sami ludzie, co stanowiło bardzo trudne zadanie, zupełnie bezprecedensowe w komputerowo generowanej animacji, szczególniej w przypadku przedstawiania włosów i ubrań. „W filmie widać włosy pod wodą, włosy na wietrze, ubrania na wietrze, ubrania chwytane w biegu, ogień i wodę, no wszystko” – mówi Bird. „To największy film, jaki Pixar kiedykolwiek wyprodukował, najprawdopodobniej szalony.”
Jeżeli Ed Catmull ma jakieś obawy dotyczące tego potencjalnie ryzykownego filmu, gdzie stawka jest wysoka, to nadzwyczaj dobrze je ukrywa. Siedząc w swoim gabinecie niedaleko głównego atrium siedziby Pixara, Catmull, bardzo powściągliwy w odróżnieniu od żywiołowego Birda, z pewnością siebie mówi o elementach, które uważa za najważniejsze w budowaniu i utrzymywaniu kreatywności i innowacyjności w firmie: właściwi ludzie. „Jeśli zespołowi przeciętniaków powierzyć świetny pomysł, to go spaskudzą” – mówi.
„Jeśli przeciętnie dobry pomysł powierzyć dobremu zespołowi, dokonają modyfikacji i wyjdzie coś fantastycznego.”
Autor: Chris Warren – amerykański ekspert, pisarz, freelancer, współpracownik Los Angeles Times, Forbes, American Way oraz Fundacji Akademia Liderów Innowacji i Przedsiębiorczości dr Bogusława Federa.